Strona 4 z 4
Po zakończeniu działań wojennych ze względu na rozmiary zniszczeń w Warszawie „Pluton" próbował przejąć jakiś obiekt branży kawowej w Gdańsku, jednak nie udało się tego osiągnąć. W tej sytuacji przystąpiliśmy do odbudowy nieruchomości przy ul. Grzybowskiej 37, udało się też uruchomić zniszczoną palarnię kawy. Dzięki przypadkowemu odkryciu sacharyny zdeponowanej w oddziale Banku Handlowego w Lublinie firma uzyskała pewien kapitał pozwalający pokryć wstępne koszty odbudowy.
Lansowany początkowo przez władze trójsektorowy model ekonomiczny oraz odrodzenie się przedwojennych instytucji samorządu gospodarczego napawały nadzieją. Niestety wkrótce rozpoczęła się dyskryminacja prywatnych przedsiębiorstw oraz stosowanie domiarów podatkowych. Upadły możliwości, by „Pluton" mógł palić kawę z dostaw UNRRA lub surowce do produkcji surogatów kawy, firma nie otrzymała też koncesji na prowadzenie handlu zagranicznego, mimo osiągniętych w tej dziedzinie sukcesów.
W 1950 r władze miejskie przejęły na podstawie dekretu z 1945 r nieruchomość przy ul Grzybowskiej, przez co przestało istnieć zabezpieczenie na udzielone kredyty bankowe. W tej sytuacji firma została zmuszona ogłosić upadłość, jednak cierpliwość syndyka pozwoliła dotrwać do 1956 r. Na fali odprężenia udało się odzyskać nieruchomości, co pozwoliło spłacić zaległości bankowe i podatkowe oraz koszty syndyka. W ten sposób „Pluton" wyszedł z upadłości z honorem i ma czyste konto w rejestrze sądu gospodarczego. Powtórzyła się historia, kiedy to założyciel „Plutona" Tadeusz Tarasiewicz niedługo przed śmiercią spłacił długi swojej firmy upadłej w Krakowie.
Lansowany początkowo przez władze trójsektorowy model ekonomiczny oraz odrodzenie się przedwojennych instytucji samorządu gospodarczego napawały nadzieją. Niestety wkrótce rozpoczęła się dyskryminacja prywatnych przedsiębiorstw oraz stosowanie domiarów podatkowych. Upadły możliwości, by „Pluton" mógł palić kawę z dostaw UNRRA lub surowce do produkcji surogatów kawy, firma nie otrzymała też koncesji na prowadzenie handlu zagranicznego, mimo osiągniętych w tej dziedzinie sukcesów.
W 1950 r władze miejskie przejęły na podstawie dekretu z 1945 r nieruchomość przy ul Grzybowskiej, przez co przestało istnieć zabezpieczenie na udzielone kredyty bankowe. W tej sytuacji firma została zmuszona ogłosić upadłość, jednak cierpliwość syndyka pozwoliła dotrwać do 1956 r. Na fali odprężenia udało się odzyskać nieruchomości, co pozwoliło spłacić zaległości bankowe i podatkowe oraz koszty syndyka. W ten sposób „Pluton" wyszedł z upadłości z honorem i ma czyste konto w rejestrze sądu gospodarczego. Powtórzyła się historia, kiedy to założyciel „Plutona" Tadeusz Tarasiewicz niedługo przed śmiercią spłacił długi swojej firmy upadłej w Krakowie.
Komentarze
serce rośnie gdy czyta się o POLSKICH firmach(markach ) z tradycjami - Pozdrawiam
tylko tyle, że przywiozła ją z Warszawy moja ciocia Józia, która w międzywojniu tam pracowała. Przechowuję w niej nici.Pozdrawiam
Pozdrawiam.
Jerzy Matuszewski
Pozdrawiam