Strona 1 z 4
W 1882 roku mój dziadek Tadeusz Tarasiewicz założył w Warszawie pierwszą w kraju profesjonalną palarnię kawy pod nazwą „Pluton". W tym czasie kupowano w sklepach surową kawę, którą palono w domach na patelniach lub w blaszanych bębenkach, co nie sprzyjało uzyskaniu właściwej jakości. Przez kilka lat interes rozwijał się powoli, gdyż trzeba było przekonań konsumentów, że wyższa cena kawy palonej wynika z utraty 20% wagi podczas palenia i kosztów handlowych.
Firma zakładała własne sklepy, w których sprzedawano także mieszanki zbożowe oraz cykorię. Na jubileusz 25 lecia „Pluton" posiadał sześć sklepów w Warszawie i dwa w Łodzi. Dla uczczenia jubileuszu została powołana „Kasa Pożyczkowo-Oszczędnościowa Pracowników Fabryki Pluton w Warszawie", której kapitał był tworzony przez 5% opłaty od wynagrodzeń pracowników i 2% ze strony właścicieli.
Po Tadeuszu Tarasiewiczu kierownictwo firmy objął jego syn Jan. Jego niespodziewana śmierć w 1906 r zmusiła do zajęcia się przedsiębiorstwem mojego ojca Michała, cenionego aktora teatralnego.
Planowano rozpocząć produkcję ekstraktu kawy, były duże szanse na uzyskanie kontraktów na sprzedaż dla wojska rosyjskiego, jednak nagła śmierć wynalazcy ekstraktu zniweczyła te zamiary. Drugim poważnym przedsięwzięciem było nawiązanie kontaktów z firmą z Bremy i wspólny projekt produkcji kawy odkofeinizowanej na rynek rosyjski i fiński. Niestety wybuch I wojny światowej pokrzyżował te plany.
W kwietniu 1914 roku przedsiębiorstwo przekształciło się w Towarzystwo Akcyjne pod nazwą „Pierwsza Warszawska Fabryka Palenia Kawy, Cykorii i Surogatów Kawy Pluton T. i M. Tarasiewiczów". Akcjonariusze postanowili przekazać bezpłatnie 200 sztuk akcji pracownikom firmy, co było ówcześnie pierwszym takim przypadkiem. Przed wybuchem I wojny światowej Pluton obok dotychczasowych sklepów w Warszawie i Łodzi posiadał też placówki w Lublinie, Sosnowcu i Kijowie.
Mój ojciec jako obywatel austriacki został internowany w 1915 roku i całą rodziną musieliśmy przenieść się w głąb Rosji. Najpierw znaleźliśmy się w Riazaniu, potem w Moskwie, następnie w Kijowie, gdzie funkcjonował teatr, w którym występowali Stefan Jaracz, Juliusz Osterwa, Stanisława Wysocka. Opiekę nad firmą objął Stanisław Hirszel - energiczny działacz społeczny i kupiecki. Dzięki niemu firma przetrwała trudny okres wojny.
Firma zakładała własne sklepy, w których sprzedawano także mieszanki zbożowe oraz cykorię. Na jubileusz 25 lecia „Pluton" posiadał sześć sklepów w Warszawie i dwa w Łodzi. Dla uczczenia jubileuszu została powołana „Kasa Pożyczkowo-Oszczędnościowa Pracowników Fabryki Pluton w Warszawie", której kapitał był tworzony przez 5% opłaty od wynagrodzeń pracowników i 2% ze strony właścicieli.
Po Tadeuszu Tarasiewiczu kierownictwo firmy objął jego syn Jan. Jego niespodziewana śmierć w 1906 r zmusiła do zajęcia się przedsiębiorstwem mojego ojca Michała, cenionego aktora teatralnego.
Planowano rozpocząć produkcję ekstraktu kawy, były duże szanse na uzyskanie kontraktów na sprzedaż dla wojska rosyjskiego, jednak nagła śmierć wynalazcy ekstraktu zniweczyła te zamiary. Drugim poważnym przedsięwzięciem było nawiązanie kontaktów z firmą z Bremy i wspólny projekt produkcji kawy odkofeinizowanej na rynek rosyjski i fiński. Niestety wybuch I wojny światowej pokrzyżował te plany.
W kwietniu 1914 roku przedsiębiorstwo przekształciło się w Towarzystwo Akcyjne pod nazwą „Pierwsza Warszawska Fabryka Palenia Kawy, Cykorii i Surogatów Kawy Pluton T. i M. Tarasiewiczów". Akcjonariusze postanowili przekazać bezpłatnie 200 sztuk akcji pracownikom firmy, co było ówcześnie pierwszym takim przypadkiem. Przed wybuchem I wojny światowej Pluton obok dotychczasowych sklepów w Warszawie i Łodzi posiadał też placówki w Lublinie, Sosnowcu i Kijowie.
Mój ojciec jako obywatel austriacki został internowany w 1915 roku i całą rodziną musieliśmy przenieść się w głąb Rosji. Najpierw znaleźliśmy się w Riazaniu, potem w Moskwie, następnie w Kijowie, gdzie funkcjonował teatr, w którym występowali Stefan Jaracz, Juliusz Osterwa, Stanisława Wysocka. Opiekę nad firmą objął Stanisław Hirszel - energiczny działacz społeczny i kupiecki. Dzięki niemu firma przetrwała trudny okres wojny.
Komentarze
serce rośnie gdy czyta się o POLSKICH firmach(markach ) z tradycjami - Pozdrawiam
tylko tyle, że przywiozła ją z Warszawy moja ciocia Józia, która w międzywojniu tam pracowała. Przechowuję w niej nici.Pozdrawiam
Pozdrawiam.
Jerzy Matuszewski
Pozdrawiam